Serowa rywalizacja w Pienza

Co roku odwiedzane przez miliony turystów. Zachwyca pięknym placem, wąskimi uliczkami, a przede wszystkim fantastyczną panoramą na Val d’Orcia. To tu znajduje się słynna via dell’amore i to tu produkowane są pyszne sery owcze Cacio Pecorino.

To właśnie na ich cześć już od kilku w Pienza odbywają się targi serowe La Fiera del Cacio. Jest to jedno z najważniejszych wydarzeń nie tylko dla mieszkańców, ale także turystów. I nie chodzi jedynie o możliwość degustacji lokalnych wyrobów, ale o to co dzieje się w każdą pierwszą niedzielę września, a dzieje się nie mało! W ten dzień odbywa się fantastyczna gra pomiędzy contradami (dzielnicami) miasta czyli Gioco del Cacio al Fuso.

Na czym polega ta ciekawa rywalizacja?

Drużyny wszystkich contrad gromadzą się na głównym placu Piazza Pio II gdzie rozgrywana jest konkurencja. W znajdującym się na placu marmurowym kole ustawiany jest drewniany słupek kształtem przypominający wrzeciono. Następnie kredą zaznaczane są pierścienie, które pomagają w przyznawaniu punktów. Zawodnicy mają za zadanie przyklęknąć na rozwiniętym dywaniku, a następnie tak wypchnąć gomółkę sera, żeby potoczyła się jak najbliżej wrzeciona. W zależności od tego na którym pierścieniu się zatrzyma zależy ilość przyznanych punktów. Oczywiście najlepiej żeby ser obtoczył się wokół słupka – to jest najlepiej punktowane.

Jest to gra sięgająca czasów starożytnych. Była to wówczas zabawa dla biednych mieszkańców. Jednak jak podają źródła nie można było swobodnie toczyć sera publicznie, potrzebna była zgoda właściwych organów.

Dziś Cacio al Fuso cieszy się ogromnym zainteresowaniem i nic w tym dziwnego. Rok temu sama dałam się wciągnąć w tą pełną zwrotów akcji zabawę. Miałam to szczęście, że kibicowałam z pierwszego rzędu więc wszystko widziałam jak na dłoni. Jeśli myślicie, że gra jest prosta i nie ma nic trudnego w wypchnięciu kawałek sera do celu, uwierzcie to nic bardziej mylnego. Nie zapominajcie, że historyczny bruk po jakim toczy się gomółka nie jest idealny. W końcu to plac po którym dziennie w sezonie letnim przechodzą setki turystów.  Ser nie zawsze toczy się zgodnie z planem, a „starym” wyjadacze gry nie zawsze w smak, żeby dzielić się z młodymi swoimi technikami (zwłaszcza z konkurencją),  które wypracowali podczas wieloletniego uczestnictwa w zawodach.

 

To co jeszcze przykuwa uwagę prócz rzecz jasna rywalizacji to rozpiętość wiekowa. W drużynach biorą udział całe pokolenia. Nie udało mi się ustalić niestety dlaczego drużyny składają się głównie z mężczyzn. Rok temu zauważyłam tylko 2 dziewczyny, które radziły sobie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że w tym roku również wezmą udział w rywalizacji.

Oczywiście jak to bywa na toskańskich świętach przed pełną emocji rozgrywką przez miasto przechodzi procesja ze sztandarami wszystkich sześciu dzielnic. Następnie na głównym placu przedstawiciele contrad dają popis swoich możliwości z wykorzystaniem flag. Swoje pięć minut mają także najmłodsi ze swoim repertuarem. Zresztą zobaczcie sami.

 

Co jest jeszcze fajne w serowej imprezie i dlaczego uczestnictwo w niej uważam za zabawę na 102?

Uwielbiam włoskie przywiązanie do tradycji. W ten dzień każdy wygląda odświętnie, panowie paradują w białych koszulach, zazwyczaj w towarzystwie czarnych kamizelek. Każdy podchodzi do swojego zadania z największą starannością. Jest dużo śmiechu i radości. Pamiętam jak siedziałam na placu kibicując, czasem nawet krzycząc z przejęcia i przez tą krótką chwilę (cała gra trwa ok. godziny) czułam się częścią tej wspaniałej społeczności. Oczywiście miałam swoich faworytów, ale podobnie jak w Montepulciano nie przyniosłam im szczęścia. Wygrała dzielnica Gozzante, ale co by nie mówić należało im się.

To co wpadniecie na Cacio al Fuso? To już jutro. Możecie być pewni, nudno nie będzie.

Spodobał Ci się tekst? Będzie mi miło jeśli podzielisz się nim z przyjaciółmi lub zostawisz krótki komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, dla mnie cenna wskazówka. Bądźmy w kontakcie, polub Włochy okiem blondynki na Facebooku i bądź na bieżąco. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.

Pozdrawiam

Kasia

 

2 thoughts on “Serowa rywalizacja w Pienza”

  1. ~Ewa pisze:

    Witaj! Tekst zawsze bardzo mi się podoba wszystko ciekawie opisane.
    Kocham Włochy bywam tam przymusowo co roku od 25lat!Ostatnie dwa to właśnie Toskania!Cieszę się że przypadkiem na Ciebie trafiłam bo codziennie rano dajesz mi obraz który cieszy moje oczy!!
    Serdecznie Cię pozdrawiam – ciao!

    1. wlochyokiemblondynki pisze:

      Dziękuję 🙂 Fajnie brzmi, że bywasz we Włoszech przymusowo 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *